Internetowi „uzdrawiacze” a realne zagrożenie dla zdrowia
Dziennikarze demaskują działalność samozwańczych terapeutów oferujących alternatywne metody leczenia nowotworów. Jednym z nich jest Oskar Dobosz, który zamiast profesjonalnej terapii zalecał suplementy i chemiczne substancje, doprowadzając do tragedii. Historia 60-letniej pani Ewy, która straciła życie przez wiarę w niepoparte nauką metody, to wstrząsający przykład, jak niebezpieczne mogą być pseudomedyczne praktyki.
Groźne mity i fałszywe diagnozy
60-letnia pani Ewa z podejrzeniem złośliwego nowotworu piersi szukała alternatywy dla standardowego leczenia. Obawy przed biopsją, podsycane przez opinie szerzone przez „uzdrawiaczy” w mediach społecznościowych, wpłynęły na jej błędne decyzje. Wśród promowanych mitów znalazły się m.in. teorie o „rozsiewaniu” nowotworu przez biopsję i szkodliwości chemioterapii. Pani Ewa, zniechęcona do konwencjonalnej medycyny, trafiła do Oskara Dobosza – samozwańczego naturopaty bez wykształcenia medycznego.
Leczenie przez internet i suplementy za tysiące złotych
Dobosz, znany głównie z wcześniejszej sprzedaży części samochodowych, stał się popularny w internecie jako „ekspert” oferujący naturalne metody leczenia. Z pacjentką komunikował się głównie przez media społecznościowe. Choć przesłane wyniki badań wskazywały na poważne zmiany nowotworowe, Dobosz uznał je za „niegroźne”. Zamiast skierowania do specjalisty, zalecił suplementy takie jak kurkumina, bor czy olejek CBD, a także chemiczną substancję o właściwościach rozcieńczalnika. Pani Ewa przez miesiące wydawała tysiące złotych na te preparaty.
Dramatyczny finał błędnego leczenia
Pomimo „terapii” stan pani Ewy systematycznie się pogarszał. Zignorowane przez Dobosza sygnały o rosnących markerach nowotworowych doprowadziły do rozwoju choroby. W końcu pacjentka trafiła do szpitala z rozległymi przerzutami, które zakwalifikowały ją jako pacjentkę paliatywną. Lekarze podkreślili, że wczesne wykrycie i leczenie mogłyby dać jej aż 95 proc. szans na wyleczenie. Niestety, brak odpowiedniej diagnozy i terapii zakończył się śmiercią pani Ewy w ciągu zaledwie roku od pierwszej diagnozy.
Pseudonauka kontra medycyna
Historia pani Ewy to tragiczne ostrzeżenie przed zaufaniem samozwańczym „uzdrawiaczom”. Naturopatia, choć posiada oficjalny kod zawodu, nie jest uznawana za dziedzinę medycyny. Specjaliści alarmują, że fałszywe terapie prowadzą nie tylko do utraty pieniędzy, ale także zdrowia i życia. Lekarze onkolodzy jednoznacznie podkreślają, że nowotwory złośliwe wymagają natychmiastowego i specjalistycznego leczenia, którego żadne suplementy czy „naturalne metody” nie są w stanie zastąpić.
Konieczność edukacji i ostrożności
Działalność takich osób jak Oskar Dobosz pokazuje, jak łatwo brak wiedzy i strach przed chorobą mogą być wykorzystane przez oszustów. Eksperci apelują o korzystanie wyłącznie z porad lekarzy specjalistów i zaufanie medycynie opartej na faktach. Dziennikarze wzywają także do większej kontroli nad działalnością osób oferujących pseudoterapie, aby zapobiec kolejnym tragediom.