You are at:
  • Home
  • Wiadomości
  • My nie jesteśmy pijani – to choroba zabiera nam mowę i sprawność

My nie jesteśmy pijani – to choroba zabiera nam mowę i sprawność

My nie jesteśmy pijani – to choroba zabiera nam mowę i sprawność

„My nie jesteśmy pijani”. Choroba odbiera mowę i sprawność, ale nie nadzieję

Jest na wózku i z trudem wypowiada słowa. Ludzie często mylą jej stan z upojeniem alkoholowym. Agnieszka od 14. roku życia zmaga się z ataksją Friedricha – rzadką chorobą neurologiczną, która stopniowo odbiera jej sprawność. Dziś jednak pojawiła się nadzieja. Na świecie dostępny jest pierwszy lek, który może spowolnić progresję choroby. W Polsce trwają starania o jego refundację.

pierwsze objawy i trudna diagnoza

Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się, gdy Agnieszka miała 14 lat. Początkowo była to gwałtownie postępująca skolioza, na którą przez rok nosiła gorset. Z czasem doszły kolejne objawy: niezgrabne ruchy, częste potykanie się, osłabienie mięśni.

Mimo trudności ukończyła studia z wyróżnieniem, ale w wieku 22 lat usłyszała diagnozę: ataksja Friedricha. To choroba, która nie tylko zabiera sprawność fizyczną, ale także wpływa na mowę i zdolność do codziennego funkcjonowania.

jak wygląda życie z ataksją Friedricha?

Ataksja Friedricha prowadzi do:

  • postępującego osłabienia mięśni,
  • trudności w koordynacji ruchowej,
  • zaburzeń równowagi i chodu,
  • problemów z mówieniem i połykaniem,
  • stopniowej utraty samodzielności.

Osoby chore często spotykają się z niezrozumieniem otoczenia. „Ludzie patrzyli na mnie i myśleli, że jestem pijana" – mówi Agnieszka.

pierwszy lek na ataksję Friedricha. Czy będzie dostępny w Polsce?

Przez wiele lat nie było żadnej skutecznej terapii. Teraz jednak w USA i Europie zatwierdzono pierwszy lek, który hamuje postęp choroby. W Polsce nie jest jeszcze refundowany, ale pierwsi pacjenci otrzymują go w ramach leczenia ratunkowego.

Agnieszka jest jedną z tych osób. Choć przyjmuje lek od niedawna, widzi pierwsze efekty:

  • może dłużej siedzieć bez oparcia,
  • łatwiej jest jej się przesiadać z łóżka na wózek,
  • ma większą kontrolę nad pozycją nóg.

Lekarze podkreślają, że na pełne efekty trzeba poczekać, ale już teraz pojawia się realna nadzieja dla chorych.

codzienność w cieniu choroby

Mimo trudności Agnieszka pracuje 8 godzin dziennie, bo rehabilitacja i życie z chorobą wymagają dużych nakładów finansowych. „Chcę normalnie żyć, móc podróżować, zobaczyć świat" – mówi.

Na święto chorób rzadkich przyjechała z narzeczonym, który wspiera ją na każdym kroku. To właśnie relacje i nadzieja na skuteczne leczenie trzymają ją przy życiu.

„Boję się, że lek nie będzie refundowany dla osób na wózku, a my też chcemy żyć" – podkreśla. W Polsce wielu pacjentów czeka na decyzję w sprawie refundacji. Każdy miesiąc bez terapii oznacza postęp choroby i kolejne stracone możliwości.

My nie jesteśmy pijani – to choroba zabiera nam mowę i sprawność – Pacjentwbadaniach.pl