W najbliższy poniedziałek obchodzimy tzw. Blue Monday, określany jako „najbardziej depresyjny dzień w roku”. Jednak, jak podkreślają eksperci, dzień ten nie ma żadnych naukowych podstaw. Zrodził się jako chwyt marketingowy i do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Czy Blue Monday rzeczywiście wpływa na nasze samopoczucie, czy jest tylko sprytną sztuczką PR-ową?
Blue Monday: historia jednego mitu
Pojęcie Blue Monday zostało stworzone w 2004 roku na zlecenie brytyjskiego biura podróży Sky Travel. Firma poprosiła psychologa Cliffa Arnalla o wyliczenie najlepszego dnia na rezerwację wakacji, co miało zwiększyć sprzedaż wycieczek. Arnall skonstruował wzór matematyczny uwzględniający czynniki takie jak pogoda, poziom motywacji czy potrzebę działania. Problem w tym, że nie były to zmienne zgodne z zasadami naukowego wnioskowania.
Sam autor terminu wielokrotnie podkreślał, że jego praca była jedynie „pseudonaukową zabawą” stworzonym na potrzeby reklamy. Mimo to, koncepcja Blue Monday zyskała popularność i stała się elementem kultury masowej.
Czy najbardziej depresyjny dzień w roku istnieje?
Eksperci nie mają wątpliwości: Blue Monday nie ma żadnego naukowego uzasadnienia. Dr Magdalena Nowicka, psycholożka z Uniwersytetu SWPS, wskazuje, że termin ten opiera się na arbitralnych założeniach i uproszczeniach. Co więcej, może wprowadzać w błąd, sugerując, że zjawisko depresji jest jednorazowym epizodem wywołanym zewnętrznymi czynnikami.
Chociaż styczniowy spadek nastroju wydaje się powszechny, wynika on bardziej z naturalnych warunków klimatycznych i społecznych. Krótsze dni, brak światła słonecznego, konsekwencje świątecznych wydatków czy niespełnionych postanowień noworocznych – to wszystko może wpływać na nasze samopoczucie. Jednak takie zmiany nastroju zdecydowanie różnią się od klinicznej depresji.
Dlaczego wiara w Blue Monday może być niebezpieczna?
Traktowanie Blue Monday jako rzeczywistego zjawiska może przynieść więcej szkody niż pożytku. Termin ten bagatelizuje powagę depresji, sprowadzając ją do przejściowego stanu wywołanego zmiennymi zewnętrznymi. Osoby cierpiące na tę chorobę mogą przez to unikać sięgania po profesjonalną pomoc, bo uznają swoje objawy za chwilowe i niewymagające leczenia.
Co więcej, Blue Monday wykorzystywany jest w marketingu jako pretekst do promowania szybkich metod poprawy nastroju, takich jak zakupy czy konsumpcja. Te działania mogą przynieść chwilową ulgę, ale w dłuższej perspektywie prowadzą do jeszcze większego obniżenia samopoczucia.
Jak zadbać o swoje samopoczucie w trudnym okresie?
Zamiast ulegać modzie na Blue Monday, warto skupić się na sprawdzonych metodach poprawy nastroju. Eksperci zalecają:
- umiarkowaną aktywność fizyczną,
- regularny kontakt z naturą,
- budowanie wspierających relacji z bliskimi.
Te działania pozytywnie wpływają na nasze samopoczucie zarówno w krótkim, jak i długoterminowym ujęciu. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy brak światła słonecznego naturalnie wpływa na nasz nastrój, warto świadomie zadbać o zdrowie psychiczne.
Blue Monday być może stał się częścią popkultury, ale nie warto go traktować poważnie. To, jak się czujemy, zależy od wielu czynników, które możemy świadomie kształtować każdego dnia – nie tylko w trzeci poniedziałek stycznia.